CSR

ŁUKASZ KORZESTAŃSKI

Ico Cross

W 2024 roku miał zjechać ostatni raz w sezonie, z ogromnym bólem w kolanie. Kontuzja więzadeł krzyżowych zwykle wyłącza ze sportu na wiele miesięcy. Jednak nie wtedy, gdy na dole może czekać medal mistrzostw świata.

To była pierwsza myśl Łukasza Korzestańskiego, gdy ustawiał się na szczycie toru, wciskając się między rywali. Zaraz potem przyszła druga - taka sama, co kilka lat wcześniej, kiedy stał tam po raz pierwszy: naprawdę, byle to przeżyć.

Po wszystkim, już na dole, powoli, krok po kroku, czasem robiąc przerwy, wszedł na podium, zostając trzecim zawodnikiem na świecie w ice cross downhill.

Łukasz Korzestański ekstremalnego sportu nie traktuje wyłącznie z nazwy. On w nim żyje. Od piątych urodzin, kiedy dostał w prezencie pierwsze rolki.

Łukasz Korzestański nie traktuje sportu ekstremalnego jedynie jako nazwy - on nim żyje. Zaczął już w wieku pięciu lat, kiedy dostał w prezencie pierwsze rolki.

Niedługo później trafił do sekcji hokeja na lodzie. Do klubu zapisali go rodzice. Było to krótko po tym, jak zobaczyli, że progi zwalniające na osiedlowej drodze ich syn wykorzystuje jako skocznie. Plan był prosty: nauczyć się jeździć dobrze, ale przede wszystkim bezpiecznie.

W hokeju został na dłużej i po kilku latach treningów w Polsce, przyszedł czas na weryfikację za granicą. Do szkoły średniej wyjechał do Szwecji, gdzie juniorska liga od lat uchodzi za najlepszą w Europie. Zawodnicy, z którymi wtedy rywalizował, dziś grają w NHL.

Po przyjeździe wszystko było nowe: Toruń, w którym znał prawie każdy kąt, zamienił na Sztokholm. Rodzinny dom - na duży internat z kilkunastoma uczniami i opiekunami. Poziom sportowy rzeczywiście był kilka razy wyższy.

Po trzech latach postępów na lodzie i przyspieszonego kursu dorosłości poza nim, trafił do drużyny seniorów i doznał pierwszej poważnej kontuzji: zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie. 

- To był trudny moment, bo dopiero co wszedłem do seniorskiego grania. Po operacji i rehabilitacji chciałem wrócić do kraju i do hokeja. Pojechałem na testy do klubów: do Katowic i Opola - wspomina.

Zaczął grać w pierwszym z nich, ale to w drugim poznał Roberta Heisiga, zawodnika i promotora ice cross downhill, który zaczął go namawiać i coraz częściej przeciągać na stronę ekstremalnej dyscypliny.

- W końcu się złamałem - uśmiecha się dzisiaj. - Potrenowałem, wystartowałem i byłem pod wrażeniem: przygotowania toru, organizacji, opieki nad zawodnikami, atmosfery wokół wydarzenia. Wciąż jednak kochałem hokej. Przez pierwsze sezony łączyłem grę w lidze, w tym po powrocie do Torunia, ze startami w ice cross downhill. Szło mi coraz lepiej. W końcu musiałem zdecydować. I patrząc z perspektywy, nie żałuję. W ice cross downhill wszystko zależy ode mnie. Mogę zostać mistrzem świata.

Ice cross downhill to wciąż młoda dyscyplina, która zdążyła już przejść przez spore perturbacje organizacyjne. Pandemia COVID-19 zahamowała jej rozwój. Zmniejszyło się też wsparcie sponsorów i firm.

Łukasz, oprócz roli zawodnika, dołożył więc kilka kolejnych: został ambasadorem dyscypliny, trenerem młodych zawodników, inicjatorem i organizatorem wydarzeń.

Największym problemem jest brak stałych miejsc do trenowania, bo nie istnieją całoroczne tory. Latem ćwiczy więc na rolkach na skateparkach i pumptrackach. Gdy wchodzi na lód, rozstawia przeszkody: im więcej i trudniej, tym lepiej. 

- Ważne, żeby było szybko - podkreśla.

- Każdy z zawodników jest pionierem tej dyscypliny w swoim kraju, zwłaszcza w Polsce. Na podstawie własnych doświadczeń, zawodów i treningów planuje się kolejne zajęcia. Oczywiście, tam gdzie mogę zdobyć specjalistyczną wiedzę, korzystam z niej, np. w ramach przygotowania motorycznego współpracuję z trenerem. Za resztę, czyli trening techniczny i organizację warunków, odpowiadam sam. 

W sezonie Pucharu Świata ice cross downhill rywalizuje z najlepszymi zawodnikami i na całym świecie - od Kanady po Finlandię. Zawody dzielą się na trzy poziomy: ATSX 250, 500 i 1000, z których ostatni jest najtrudniejszy, ale też najbardziej widowiskowy.  

- Odkąd trafiłem do ice cross downhill, chciałem zostać mistrzem świata. Na razie mam brązowy medal. Wiem, że jestem w stanie sięgnąć po więcej. To jeden z moich dwóch głównych celów. Drugi może dopiero nadejść. Organizacja zrzeszająca ice cross downhill stara się o włączenie dyscypliny do programu zimowych igrzysk olimpijskich w 2030 roku we Francji, gdzie sport ten jest naprawdę popularny. Jeśli tak się stanie, będę miał nowy cel - medal olimpijski - kończy Łukasz Korzestański. 

*

W sezonie 2023/2024, zakończonym trzecim miejscem w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ice cross downhill, BlackBurst był jednym z głównych partnerów Łukasza Korzestańskiego.

Oferta

Grafika TV & IT

Oferta

Grafika TV & IT

Oferta

Grafika TV & IT

BlackBurst sp. z o.o.
ul. Wał Miedzeszyński 604A
03-994 Warszawa

+48 602 299 630
contact@blackburst.pl

BlackBurst sp. z o.o.
ul. Wał Miedzeszyński 604A
03-994 Warszawa

+48 602 299 630
contact@blackburst.pl

BlackBurst sp. z o.o.
ul. Wał Miedzeszyński 604A
03-994 Warszawa

+48 602 299 630
contact@blackburst.pl